Relacja z zawodów w Tartu.

W czwartek razem z pięcioma czołowymi polskimi triathlonistami udałam się na Puchar Europy w triathlonie na dystansie sprinterskim. Zawody rozgrywały się w Tartu (Estonia). Zanim jednak stanęliśmy na linii startu musieliśmy zmierzyć się z bardzo długą podróżą.
Dzień przed startem poświęciłam na regenerację po 25 godzinach spędzonych w samochodzie oraz zapoznanie z trasą kolarską.

Start odbywał się z pomostu, trasa pływacka była inna niż zwykle. Najpierw musieliśmy dopłynąć do pętli, a następnie pokonać dwa okrążenia, za każdym razem wychodząc z wody. Pływaliśmy w rzece z dosyć silnym nurtem. Pierwszą prostą pokonałam płynąc z czołówką zawodniczek. Problemy zaczęły się na pierwszej bojce, gdzie silny nurt wepchnął mnie dosłownie pod boję. Kolejne dziewczyny zaczęły mnie podtapiać i ciągnąć za nogi. Z czołówki stawki spadłam w drugą połowę. Na kolejnym okrążeniu nie popełniłam tego samego błędu i wyprzedziłam kilka zawodniczek.

Zawody w Tartu

Słabe jak na mnie pływanie pozwoliło mi jedynie na jazdę w trzeciej grupie. Trasa kolarska była trudna technicznie. Znajdował się na niej około 500-metrowy stromy podjazd, kilka zjazdów oraz wiele ostrych zakrętów. Zadania nie ułatwiała słaba jakość asfaltu. Mieliśmy do pokonania 4 pętle po 5km.

Zawody w Tartu

Po rowerze przyszła kolej na etap biegowy. Tutaj trasa była bardzo łatwa i niewymagająca. Mimo to biegło mi się ciężko, ból piszczela nie pozwalał o sobie zapomnieć. Ostatecznie zawody ukończyłam na 19 miejscu spośród 34 startujących. Startu nie mogę zaliczyć do udanych, jednak dzięki niemu zdobyłam nowe doświadczenie i wiem nad czym muszę popracować.